3. Kościół

   „A” jest dziś zdenerwowana. To minie. Zazwyczaj mija. Nastroje „A” są jak kolory w kalejdoskopie – bardzo wyraźne i szybko się zmieniają. (Zmienność nastrojów „A” wymaga osobnego opracowania.) I aż się prosi, żeby kolejne zdanie brzmiało ‘Póki co „A” pije kawę i milczy’. Idealnie pasowałoby to do nastroju jaki tu panuje. Ale nie! „A” nie może pić kawy w ciszy. „A” pije kawę i słucha muzyki. To zdanie też tu nie pasuje. Powinienem napisać tak: ‘„A” pije kawę, a w tle napie*** muzyka’. Ale nie napiszę. W obecności kobiety się nie przeklina!
   „A” jest dziś zdenerwowana, bo była w kościele i coś się jej przypomniało. „A” (w miarę) regularnie chodzi do kościoła. Ja (w miarę) regularnie nie chodzę, mimo iż kościół ciągle wydaje mi się do życia niezbędny. Kościół jest czymś, co może budzić zadziwienie. Można zadziwiać się jego pięknem. Można też zadziwiać się jego brzydotą.
   Nie przytoczymy tutaj całego naszego porannego zadziwienia kościołem. Zadziwienie to wyrazimy w innej formie. Posłużymy się pewną książką (często będziemy do niej wracać) Nocny pociąg do Lizbony (P. Mercier, 2008). Jest tam taki fragment, na który zwróciliśmy szczególną uwagę. Częściowo go sparafrazujemy, zostawiając fragmenty oryginalne (kursywą) i dodając własne. Za jego pomocą wyrazimy nasze dzisiejsze zadziwienie kościołem. Może „zadziwienie” to nie jest dobre słowo. Może bardziej pasuje słowo „protest”. Będzie to zadziwienie i protest, i troska, i żal.
   Nie chcę żyć w świecie bez katedr. Potrzebuję ich piękna i wzniosłości. Potrzebuję ich przeciw zwyczajności świata. Chcę spoglądać na lśniące witraże i dać się oślepiać nieziemskim barwom. Potrzebuję ich blasku. Potrzebuję go przeciw brudnej, jednolitej barwie uniformów. Chcę się dać otulić cierpkiemu chłodowi kościołów. Potrzebuję ich nakazującego milczenia. Potrzebuję go przeciw bezdusznemu rykowi koszar i zmyślnej paplaninie konformistów. Chcę słyszeć upajający dźwięk organów, ten zalew nieziemskich tonów. Potrzebuję ich przeciw kłującej śmieszności muzyki marszowej. Kocham modlących się ludzi. Potrzebuję ich widoku. Potrzebuję go przeciw zdradzieckiej truciźnie powierzchowności i bezmyślności. Chcę czytać potężne słowa Biblii. Potrzebuję nierzeczywistej siły ich poezji. Potrzebuję ich przeciw spustoszeniu języka i dyktaturze haseł. Świat bez tych rzeczy byłby światem, w którym nie chciałbym żyć.
   Istnieje jednak także inny świat, w którym nie chcę żyć. To świat pełen kościołów, w których demonizuje się ciało i samodzielne myślenie, a jako grzechy piętnuje się najlepsze rzeczy, jakie możemy przeżyć. Nie chcę być tam, gdzie zabrania się myślenia, stawiania pytań i poszukiwania niegotowych odpowiedzi. Nie uważam wątpliwości za grzech. Są potrzebne do życia jak powietrze. Nie podoba mi się cała ta hierarchia kościelna. Różnego rodzaju stopnie urzędowe wyróżnione napuszonymi strojami. W murach katedr, w obliczu wielkich dzieł, stroje te wyglądają śmiesznie, niepoważnie i kiczowato. Nie rozumiem podziału na ludzi świeckich i duchownych. Ci świeccy to jakby zawsze gorsi. Zawsze pomijani. Samo to słowo „świecki” brzmi jakby obraźliwie. Brzydzę się głupotą tak obficie wypełniającą mury niektórych(!) kościołów. Protestuję przeciw traktowaniu Boga do własnych celów. Bóg w tak wielu kościołach jest straszydłem, śmiesznym, naiwnym bożkiem, bezdusznym draniem. Jak można zaprzyjaźnić się z takim Bogiem? Jak można zaprzyjaźnić się z nieludzkim Bogiem? Jak można zaprzyjaźnić się z Bogiem, który nie umie lub nie chce się zakochać?
   Zgadzam się z Filozofem, potrzebuję Kościoła, modlitwy, świętości, dobra, miłości, odwagi, czci, zadumy, rozmyślań i WIARY. Mówią mi „nie wierzysz w księdza, tylko w Boga”. Ale jak to rozdzielić? Jak nie czuć złości i gniewu na głupie frazy padające z ambony? Jak wyciąć z całego piękna liturgii i cudu Eucharystii to, że między pięknem często jest „przerywnik”. Staje przede mną człowiek nieprzygotowany, odrealniony, często bez wiedzy w temacie, który porusza, a bardzo często te tematy dotyczą kruchej i intymnej sfery. Jak mówić sobie, że to tylko krótka chwila i wrócisz do piękna? Co z uczuciami, które nie miały prawa pojawić się w świątyni, a pojawiły się przez ten „przerywnik”. Kto jest temu winien? Ja, czy ksiądz? Dlaczego jestem zmuszona to rozstrzygać?

   Zadziwia mnie z pozoru prosty przekaz MIŁOŚĆ-STRACH. Wciąż straszy się mnie karą, grozi odrzuceniem. Mam kochać przez strach? Nie, to nie ja. Im bardziej jestem straszona, tym mocniej budzi się we mnie bunt. A z całego serca czuję, że Bóg taki nie jest. Czy strach, gniew, ból może rodzić Miłość i pragnienie bycia z Tą osobą? Dlaczego w kościele jestem tą złą, gorszą, brzydką, grzeszną? Zbrodnia zawsze pozostanie zbrodnią. Krzywda zawsze będzie tonąć we łzach. Czy człowiek obdarzony empatią naprawdę jest tak zaślepiony, że nie widzi skutków swoich czynów? Zadziwia mnie narracja strachu i lęku. Co więcej, czuję że przynosi odwrotny skutek. Przyzwyczaiłam się, że jestem zawsze „ta upadająca”. Spoko, dam sobie z tym radę.
   Wierzę w dobro, miłość, dobre czyny i wierzę w to, że to one są liczone tam na górze. I oby nigdy nie zabrakło mi siły na naprawę tego, co spieprzyłam. Na gest, który wywoła uśmiech u innych, na dobro i miłość, którą jestem obdarowana i powołana do dawania.
   Nie godzę się na to co słyszę, widzę i czuję. Gry, układy, pieniądze i władza. Widzę handel sakramentami. Nie wierzę, że tam na górze jest licznik mszy za mnie. Im więcej, tym szybciej do nieba. A co, jeśli wystarczy jedna modlitwa ludzi, którzy nie chcą mnie stracić, a jak już odejdę, będę żyć w ich myślach z uśmiechem na twarzy. Co ze stosunkiem ilości do jakości? Bierzmowanie okrzyknięte „uroczystym pożegnaniem z kościołem”. Już nikt nikogo nie zmusi, nie zastraszy, ukarze. Nie ma bata na młodych ludzi i nie ma młodych ludzi w kościołach. Filozof wie, co myślę o kupczeniu sakramentami. Uwielbiam fragment z Krzyżaków Sienkiewicza. Tak to widzę: „Kupicie za to odpuścik na popasie i grzech nie będzie wam policzon. Czego ja nie mam! Mam kopyto osiołka, na którym odbyła się ucieczka do Egiptu, które znalezione było koło piramid. Król aragoński dawał mi za nie pięćdziesiąt dukatów dobrym złotem. Mam pióro ze skrzydeł archanioła Gabriela, które podczas Zwiastowania uronił; mam dwie głowy przepiórek zesłanych Izraelitom na puszczy; mam olej, w którym poganie świętego Jana chcieli usmażyć - i szczebel z drabiny, o której się śniło Jakubowi – i łzy Marii Egipcjanki, i nieco rdzy z kluczów świętego Piotra...”.
   Nie szanujemy naszej religii, nie szanujemy jej wyznawców. Coraz częściej widzę i czuję, że w kościele ma być miło. K**rwa miło to ma być w kawiarni. W świątyni ma być godnie i z szacunkiem dla Boga i modlitwy. W tym i mojej. Bez wesołego biegania wśród radosnych krzyków dzieci i szpilek ich mam z zabawnym, acz żenującym przykucaniem, dyganiem za każdym razem jak przebiegną za B(om)belkiem przez nawę główną. Nie mówię tu o mszach dla dzieci. Tam ma być wszystko dla dzieci, co tylko pomoże dzieciom zrozumieć i poznawać Boga.
   I na koniec zadziwienie, które mam nader często. Katolik nie będzie walczył o obronę wizerunku i godzenie w uczucia religijne, jeżeli wizerunek MB Częstochowskiej znajdzie na kostce Rubika, na bazarku kiczu na błoniach w Częstochowie. Ale oburzy się, jeśli zrobią to inni w równie niegodny sposób. I żeby było jasne. Wizerunek MB Częstochowskiej z tęczową aureolą godzi w moje uczucia religijne i nie zgadzam się z nim. Ale równie mocno godzi w nie ta zakichana kostka Rubika na straganie w Częstochowie i te plastikowe obrzydliwe róże.
   Nie chcę żyć w świecie bez katedr. Potrzebuję blasku ich wieży, ich chłodnej ciszy, ich władczego milczenia. Potrzebuję dźwięku organów i świętego zamyślenia modlących się ludzi. Potrzebuję świętości słów, wzniosłości wielkiej poezji. Potrzebuję tego wszystkiego.

   Następne zadziwienie za tydzień.

Foto © TZ

Komentarze

  1. Filozofie i A, przepiękna zmiana narracji, plastyczność języka, tempo, emocjonalność, symbolika. Zachwycam się. Piękny i mądry tekst - tak jak Wy ☺️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo za tak mile słowa, pozdrawiamy;)

      Usuń
  2. Słowa, które słyszymy w kościele padają z ust danej osoby, jeśli ona przepełniona jest miłością, pokorą i wiarą ...warto tam iść i wysłuchać, co ma nam do powiedzenia. Jeśli ta osoba jest szczera, później my jesteśmy tacy wobec tej osoby. Jeśli widzimy ją np. zimową porą o zmroku jak idzie chodnikiem to naturalne, że się zatrzymam i chcę podwieźć ją do domu.... jeśli natomiast ta osoba wybiera opcję spacer ...bo twierdzi że idzie tu niedaleko ... to i tak miło się rozmawia, wszystko kwestią jest relacji ... Kościół to ludzie, którzy go tworzą ...w każdym mieście jest wiele kościołów więc zawsze można znaleźć dobre miejsce dla siebie ... można nawet wybrać sobie Kościół na drugim końcu Polski, lub jak kto woli świata ...tyle jest mszy online że naprawdę jest w czym wybierać... Znam nawet osoby, które zmieniły wyznanie, aby czuć się w swoim życiu swobodniej i po prostu lepiej. Czy w kościele musi być godnie ....hmmm wolę słowo swobodnie ...mi tam wcale nie przeszkadza jak np. uczynki dobre i złe są porównywane do troski o mój własny organizm ...i że np. skoro dbam o sferę cielesną ( tu autentyczny przykład - o swoją wątrobę, wystrzegając się alkoholu) to tak samo warto zadbać o sferę duchową. Ważne jest to co do nas trafia, przemawia ....czy słuchamy żeby słyszeć czy słuchać ... To trochę jak z dobrymi radami. Ps kiedyś też miałam wielę pomysłów na zmiany w kościele np. takie, że ludzie w trakcie kazania powinni odpowiadać na pytania ... Wyrażać swoją opinię ...jednak teraz z perspektywy czasu wiem, że słuchanie więcej nas uczy niż mówienie. "Jeśli chcesz usłyszeć coś co już wiesz to mów, jeśli chcesz usłyszeć coś nowego- słuchaj". Ps. Moim zdaniem Kościół podobnie jak świat ewoluuje w dobrym kierunku, wystarczy chcieć go poznać...mamy ku temu wiele dróg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcemy fajnego kościoła ale tego który ewoluuje w dobrym kierunku.

      Usuń
  3. Ps dla mnie fajny i ewoluujący w dobrym kierunku to ... prawie to samo ... Obydwa określenia mają pozytywne skojarzenia ... z ta różnicą że ewoluujący zapowiada coś jeszcze lepszego niż po prostu fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kościół to wspólnota, którą tworzą ludzie ....zatem to ludzie mają zadanie ewoluować w dobrym kierunku...każdy z osobna oraz wszyscy razem.... Msze święte ....to element kultury danego kraju.... myślę że nie wszyscy mieszkańcy świata znają to pojęcie .... Ale wszyscy zmierzamy ku temu co dobre dla nas samych ....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz